|
  |   |   |
|
The MessengersOpracował: Przemek "Grohool" Grochulski
Wstępest to przygoda dla 3-4 graczy, z czym jeden z nich musi być kurierem mnemonicznym jak w filmie Johnny Mnemonic. Wystarczy Wetdrive z powiększonym buforem pamięci i Streetdeal. Kiedy pc kurier, skontaktuje się z ze swoim kontaktem, ten zaproponuje mu robotę. Ma przewieźć dane z Night City do Las Vegas (hotel Hyatt-Plaza, pokój 345 na nazwisko Randall) za 3000e$. Umawia spotkanie na transfer w warsztacie Phreaka, technika z zachodniego śródmieścia. PC doskonale będzie wiedział gdzie jest ów warsztat.Warsztat Phreaka.est to normalny zakład naprawczy sprzętu Agd. I elektronicznego. Mieści się na parterze jednej ze starszych kamienic na 56th zachodniej. Szyld jest staroświecki i mocno zabrudzony, a litery neonowe są mocno zaniedbane i widać wśród nich przerwy. Być może właściciel raczej odstrasza klientów niż ich przyciąga. W środku widzicie zagracone wnętrze warsztatu. Pełno tu różnych śmieci od mówiących odkurzaczy po elektryczne szczoteczki do zębów z nagraniami Franka Sinatry. Walają się kable, pełno tu brudu i smarów. Widać też całą ścianę telewizorów, mniej lub bardziej poszatkowanych. Za starą, zmurszałą ladą stoi gruby latynos z wykałaczką w ustach. Na jego poplamionej "firmowej" koszuli widać napis Sancho. Sancho wstanie i zaprowadzi PC do Phreaka. Prowadzi was w stronę półki z telewizorami. Naciska coś za jednym z nich i otwiera się tajne przejście do dalszej części pomieszczenia. Sancho wskazuje palcem że macie iść dalej, sam zostaje i zamyka przejście. Zapadają ciemności. Za chwilę jednak zapalają się światła na suficie. Korytarzyk ma jakieś dziesięć metrów i prowadzi nieco w dół a zaraz potem skręca w lewo o 90 stopni. Barwy ścian wskazują że mógł tu być kiedyś parking samochodowy. Dochodzicie do podwójnych pancernych drzwi. Obok nich, w ścianę wmontowano videofon, za pancerną szybką. Gdy podejdą automat uaktywni się i otworzy drzwi. PC wchodzą do dużego pomieszczenia, które w porównaniu z poprzednim jest jego zupełnym przeciwieństwem. Jest tu czysto i jasno. Wnętrze jest wyłożone białymi kafelkami, pełno tu urządzeń technicznych i narzędzi, zarówno tych tradycyjnych jak i tych bardziej skomplikowanych. To pomieszczenie jest puste, ale widzicie drzwi. Drzwi otwierają się z sykiem.Pomieszczenie jest podobne do poprzedniego, ale pośrodku stoi fotel z całym mnóstwem elektroniki podłączonym do niego. Z sufitu zwisają kable, na stołach stoją ekrany z różnymi wykresami i modelami. Fotel wygląda jak dentystyczny ale jakby ktoś podłączył do niego elektrownię. Przed nimi czeka młoda postać w kamizelce SWAT-u, i wojskowych spodniach. Na głowie ma mocno zmodyfikowane smartgogle z różnymi wyjściami interface-u, szkłami powiększającymi na teleskopkach i innymi bajerami. Podnosi całe urządzenie do góry i waszym oczom ukazuje się całkiem niezła laska o krótko przystrzyżonych włosach. - Cześć, no co nie widzieliście jeszcze kobiety, frajerzy? - Który z was do transferu? Phreak poda mu extender pamięciowy. - Słuchaj, tym podwoisz swoją pamięć na 48 godzin, więc zrobisz to zaraz. Odtąd radzę ci dostarczyć przesyłkę w tym przedziale czasu, inaczej czeka cię wyciek neuralny do kory mózgowej a potem wprost do mózgu. Agonia będzie trwała około sześciu godzin, po czym zmienisz się w roślinkę, kapujesz? Zostajesz usadzony na fotelu. Phreak-laska mówi że podłączy teraz perforeceptory , aby ekranować przebieg transferu. Twoje ręce zostają przypasane do poręczy. Techniczka każe ci się odprężyć i mocno oprzeć głowę o oparcie. Czujesz jak przypasa ci ją do oparcia. W twoje złącza interface'u zostają podłączone kable transferowe. W usta wsadza ci ochraniacz na zęby. Powiedz kiedy, mówi. Włącza całą maszynerię, osiem giga wpływa do wetdrive'u u nasady twej czaszki. Przed oczami przepływa masa danych w szaleńczym tempie. Każdy nerw twojego ciała jest napięty, a tobie chce się krzyczeć, choć z twojego gardła nie wydobywa się nic prócz jęku. Dobra jest, łyka wszystko jak należy. Nagle cierpienie gwałtownie się urywa. Czujesz się zwiotczały i obolały. Rozgrzany wetdrive, pali cię z tyłu czaszki, choć wiesz że jest to tylko złudzenie, gdyż znajduje się blisko receptorów bólowych. Phreak uwalnia cię z fotela. Daje ci też zastrzyk adrenaliny na aktywację mięśni. No, już po wszystkim. PC przez dwie godziny będzie miał wszystkie cechy na połowę. Z trudem chodzisz, ale przyzwyczajasz się po chwili do znajomego ciężaru z tyłu czaszki. Chwiejesz się ale możesz w miarę normalnie chodzić. Wiesz że przez kilka godzin będziesz osłabiony, ale później będzie o.k. Transport do Las Vegas.amolot - kompletny brak broni, bojowych cyberwszczepów i dragów.Samochód - 10 godzin jazdy, najbezpieczniej, zmęczenie. Inne - autobus, pociąg, wynajęcie pojazdu. Przeszkodyane są pożądane przez Petrochem, który utrudni PC dotarcie do Las Vegas. Zależy im na głowie couriera i zrobią wszystko by ją zdobyć. W zależności jaki sposób transportu wybiorą będą na nich czekały niezłe pułapki po drodze.Jeżeli będą jechali drogą, korpy upozorują wypadek by zwabić w pułapkę pc. Zrobią objazd na drugorzędną drogę gdzie po kilkudziesięciu kilosach, na terenach pustynnych stanu Nevada zostaną zatrzymani przez zaporę Petrochemowskich strażników. Zostaną ostrzeżeni o możliwości otwarcia ognia jeśli nie wysiądą. Mogą się salwować ucieczką, nie będą strzelali gdyż zależy im na danych, a zresztą nie wiedzą kim jest kurier. Pościg może trwać kilka rund i być nadzwyczaj efektowny. W pewnym momencie nie pozostanie im nic innego jak zaryzykować przejazd po nadzwyczaj nadwątlonym, drewnianym moście nad wielką rozpadliną w ziemi. Niech pc poczują napięcie i skaczą, most zawali się po ich przejeździe uniemożliwiając pościg. Po kilkudziesięciu minutach jazdy okaże się że chłodnica nawala i pojazd nieprzystosowany do takiej jazdy po prostu się zepsuł. Naprawa nie jest możliwa, serwisu tu nie ma. Komy też nie łapią zasięgu. Mogą tylko iść dalej tą piaszczystą drogą. Po 5 godzinach marszu - zobaczą w dali tłum kurzu który uświadomi im że jedzie na niej kawalkada nomadzka. Dość duży konwój rozpoczynają dwa motory Kawasaki Blitzkrieg ze zwiadowcami. Jeśli Pc zatrzymają ich ci zatrzymają konwój i każą gadać z Zekem Mc Donaldem szefem paczki. Nomadziest to paczka Hardworx, podróżujących robotników nomadzkich. Ich liderem jest Zeke McDonald, wielki blondyn prawie 200cm wzrostu, kabura z dwururką na prawym udzie, ubrany w ciężkie skóry motocyklowe. Ma wąsy i brodę, przypomina nieco wrestlera Kevina the Big Sexy Nasha. Wychodzi z osiemnastokołowego pojazdu który kiedyś był ciężarówką Peterbilta, ale teraz przypomina typowy jeżdżący dom na kółkach. Przód ciężarówki pozostał orginalny, ale reszta jest totalnym zlepkiem różnych części samochodowego nadwozia. Za nią stoi jeszcze jeden podobny pojazd. Dalej jest półciężarówka, z dobudowaną plastikową budą na pace. Za vanem znajduje się tylko jeszcze pustynny Buggy. Z wielkich ciężarówko pojazdów patrzą na was dzieci i ich rodziny. Wbrew waszemu przekonaniu nomadzi to wcale nie brudasy i żebracy ale ludzie przypominający dawnych farmerów jak z filmów XX wieku. Na chwilę toniecie w tumanach kurzu ale zaraz po tym pojawia się przed wami postać szefa tej paki.- Czy potrzebujecie naszej pomocy, mieszczanie? - Jestem Zeke McDonald a to moja rodzina, Hardworxi z Massachusets. - Jedziemy do Phoenix w Arizonie. Jeżeli PC są ranni, lub spragnieni (na pewno), bezinteresownie zaproponuje że zapewni im nocleg z jedzeniem. Już się ściemnia i zaczyna robić się naprawdę zimno, jak to w zimie na pustyni. Zaczyna przyprószać śnieg. Nomadzi po kilkudziesięciu minutach jazdy, na godzinę przed zapadnięciem zmroku zakładają obóz. Ustawiają pojazdy w koło jak pionierzy ze starych westernów. Widzicie że organizację mają w małym palcu, każdy ma tu coś do roboty, i czujecie się jak piąte koło u wozu, choć nikt z tych miłych ludzi nie pokazuje wam że tak jest. Rozwieszają dużą płachtę między wierzchołkami samochodów, a w środku rozpalają ognisko. Stawiają nad nim wielki garnek z tzw. Jo-tka-po, czyli żarciem syntetycznym. Kobiety zajmują się przygotowaniem strawy, a mężczyźni z dziećmi siadają wokół ogniska. Jest tu około 50 ludzi. Panuje miła i przyjemna atmosfera. Jeśli pc chcą pogadać z Zekem, ten powie im że nie jadą do Las Vegas, a do Phoenix. Jeśli pc będą nalegać, Zeke powie im że taka podróż byłaby możliwa z mieściny o nazwie Colder Springs, kilkanaście kilometrów stąd. Tam można złapać autobus do Las Vegas, dojedzie w 4 godziny. Jest jakaś 2200. Mogą pogadać jeszcze z Zekem o byle czym. Nomadzi zabawiają się grając muzykę na antycznych instrumentach, śpiewają jakieś przyśpiewki i tańczą wokół ogniska. Zauważacie że wszyscy są dobrze odżywieni, kobiety nie są blade i wątłe jak te z miasta, ale ogorzałe i zgrabne. Mężczyźni, chociaż większość z nich na twardzieli nie wygląda są muskularni i budzą respekt. Są tu wszystkie narodowości, czarni, biali, mulaci, żółci nawet kilku indian. Wszyscy dobrze się wspólnie bawią. Koło godziny 0000, zabawa się kończy i uczestnicy idą spać do dwóch olbrzymich ciężarówek. Zostają wyznaczone straże a was prowadzi jedna z kobiet, Melissa do waszych gościnnych koj. Jesteście zmęczeni wiec szybko przyliczacie kimę. Nazajutrz, koło godziny siódmej rano w obozie zaczyna się życie. Jesteście centralnie niewyspani, ale wstajecie razem z innymi. Nagle podnosi się zgiełk i słyszycie warkot dwóch wielkich motocykli zwiadowców. Podjeżdżają do Zeke'a, o czymś rozmawiają, po czym Zeke krzyczy: RAFFEN SHIV! A w obozie zaczyna panować chaos, wszyscy gdzieś biegną z bronią: rewolwerami, sztucerami i staroświeckimi karabinami łuskowymi. Świt dopiero nadchodzi a od strony wschodzącego słońca widzicie zbliżające się stado motocyklistów. Zeke podbiega do was: - Bierzcie po karabinie i lećcie na to wzgórze, pokazuje wzgórze pół kilosa od obozu. Tam się ustawcie i osłaniajcie tyły, będą z wami jeszcze Tom i Hornet - pokazuje na dwóch nomadów w Buggy. Jeden jest białym blondasem, drugi czarnowłosym indianinem z piórami we włosach. Każą wam wsiadać byle gdzie, na karoserii i szybko wyrywają w stronę wzgórza. Tom drze się że będą tu za jakieś 6-7 minut. Jedziecie jak szaleni (test sp. 17, zobaczy świeże ślady opon motocyklowych w stronę wzgórza.) Wzgórze jako posterunek osłaniający wybrali również raffeni. Jest ich pięciu. Kiedy pc ich załatwią, mogą osłabiać rzesze atakerów, snajperskimi atakami. Indianin Hornet wyciąga z Buggy, chyba największą spluwę jaką kiedykolwiek każdy z was widział. Słynny karabin Nomadów. Po chwili oddaje strzał, aż uszy wam puchną od huku. Po walce: Zeke podziękuje wam za pomoc, opatrzy rany rannym i podwiezie pc do Colder Springs. Colder Springsu PC mogą sczaić jakiś transport do Las Vegas, zostało im 25 godzin. Najbliższy autobus przybędzie tu za 12 godzin, i będzie podróżował do LV jakieś 5 godzin. Mieścina, w środku pustyni. Zajazd dla podróżnych o kuszącej nazwie Golden Vagina i zaraz obok biuro szeryfa. Sklep pamiętający czasy gdy cola była jeszcze sprzedawana w szklanych butelkach. Mała poczta z przerwami w dostawach prądu i przystanek autobusowy z informacją że bilety można kupić na poczcie. Kilka budynków mieszkalnych i to wszystko. Nie ma tu ulic, jest tylko centralna piaszczysta Main Street. Pod sklepem siedzi stary indianin, wraz z wózkiem pełnym staroci. Prosi o jakieś drobne. U jego nóg leży pies, chyba martwy, ale stary nie za bardzo się tym przejmuje. Zajazd, a raczej spela to betonowy budynek, szary i obdrapany z farby. Ma tylko parter. W środku znajduje się bar, kilka stołów bilardowych, szafa grająca jakieś country.W zajeździe siedzi dwóch mocno chrapiących już klientów, a za barem tłusta baba z cycami prawie na wierzchu. - Co podać? - Colder Springs? Największa dziura, na zachód od Las Vegas. - Transport, do LV? Tylko szeryf ma samochód, reszta jeździ konno, lub rowerami Szeryfzeryf nazywa Phil Jackson, i jest grubym, wiecznie spoconym facetem. Mimo mrozu na ulicach, ten stale wyciera czoło chusteczką. Jego biuro to pokój w części zajazdu. Ma jedno biurko, szafkę z kilkoma sztukami broni i małą, dwuosobową celę. Naprzeciwko biura stoi stary, policyjny Ford Bronco. Szeryf z chęcią zawiezie ich do najbliższej autostrady, ale ma to pewną cenę. Widziałem jak podwozili was tu te brudne obszarpańce - nomadzi. Powiedzcie gdzie się kierują a transport macie załatwiony. (Test wmawiania vs. 12 + 4). Tak czy tak, do biura wejdzie dwóch strażników Petrochemu z peemkami Sternmeyera w dłoniach.- Który z was jest kurierem? Jeśli zaczną walkę, licz normalnie. Jeśli wygrają i wyjdą na zewnątrz, zobaczą jeszcze z dziesięciu na pojazdach właśnie wjeżdżających do miasteczka. Mogą uciekać policyjnym Broncosem. Pościg będzie niezłą frajdą. W końcu wyjadą na autostradę. Mogą oczywiście ściemniać przez radio że są w niebezpieczeństwie. Autostrada jest zatłoczona, a pc brakuje już paliwa. Na drogowskazie, widzicie Las Vegas 30 km. Nie widać już pościgu. W pobliżu widać stację paliw Petrochemu. Stacja paliwormalna stacja bezobsługowa. Wkładasz credchip i tankujesz, to wszystko, troche kamer i zabezpieczeń, no problem.Las Vegasiasto Świateł. Kiedy dojeżdżacie zaczyna się powoli ściemniać. Jest około 1700. Kiedyś miasto to było widoczne z 50 kilometrów w nocy, dzięki poświacie świateł. Teraz widać je z orbity jak wybuch nuklearny. Night City to awaria oświetlenia przy tym cudzie. Wielokilometrowe hologramy, feeria barw sztucznych ogni, neony, telebimy na zeppelinach, halogeny o mocy po 40000 Watt, strzelające w niebo, efekty specjalne w postaci płonących fontann przed hotelami i kasynami ucharakteryzowanymi na piramidy, sfinxa, empire state building, czy wielkiego lwa. Wszędzie pełno ludzi, kolorowo ubrani, zmierzający aby grać i bawić się w hazard. Wszędzie zgiełk, huk automatów hazardowych i krzyków zadowolenia i złości. Piękne samochody suną po ulicach, długie limuzyny wiozą vipów z całego świata na wieczór pełen rozrywek. Nawet dziwki stojące przy wjeździe do centrum są ładniejsze od tych z Night City. Widzicie słynne hotele i kasyna: Ceasar's Palace, Hilton, Majestic, Golden Spur, Flamingo. Zakochujecie się w atmosferze tego miejsca. Piorunujące wrażenie. Z łatwością odnajdujecie hotel Hyatt-Plaza w centrum. Wygląda jak standardowy hotel wysokiej klasy, wieżowiec, szklany, z pieknym trawnikiem. W środku olbrzymi hall z recepcją, kasynem i kilkoma drink barami. Jest tu przepysznie. Dużo pozłacanych (miką) części mebli i ścian, wszystko lśni i jest na maxa czyste. W marmurowej posadzce można się przejrzeć. Pełno tu foteli i stolików na których można sobie usiąść i pooglądać najnowsze wiadomości. Recepcja jest długa i obsługuje ją dziesięć osób, sprawnie i szybko, tu nie ma tłoku i kolejek. Nienagannie ubrana recepcjonistka, wydaje wam klucz do pokoju, - trzynaste piętro. Jedziecie na nie szklaną windą. Kiedy wyjeżdżacie z hallu recepcji, winda jedzie po ścianie wieżowca na zewnątrz, widok jest wspaniały. Znajdujecie się w centrum tej explozji świateł i nie ma porównania z doświadczeniami z dołu. Winda zatrzymuje się, jesteście na trzynastym piętrze. Widocznie hotel zaczyna się dopiero od dziesiątego pietra. Korytarz jest ładnie urządzony, ze stolikami z kwiatkami i długim dywanem na podłodze.Pokój nr 345chodzisz do pokoju. Jest ciemno. Zapalasz światło. Twoim oczom ukazuje się makabryczny widok. Trzy trupy w garniakach na podłodze klatki mają poorane dziurami po kulach. Pod drzwiami dwóch murzynów ochroniarzy, też cali podziurawieni. Wszystko jeszcze dymi. Na stoliku, zniszczony przenośny, odzyskiwacz transferowy. Kim są ci goście? Agenci Microtechu. Można łatwo dowiedzieć się przez przeszukanie ich. Kiedy dowiedzą się o przynależności ofiar do korporacji, usłyszą bieg kogoś na korytarzu i krzyki: Policja! Bez paniki!Z pokoju jest wyjście: przez balkon. Niezbyt fajny pomysł zwisać z balkonu na trzynastym piętrze. Pod nimi jest basen?! (4 ogłuszeniowe) Teraz chyba będą chcieli dostać się do Microtechu, co? Hard Trafficzukają ich gliny z Petrochemu i gliny z LV. Jeśli chcą dotrzeć i spuścić dane muszą się starać. Pościg policyjny, petrochemowców, w końcu mogą dotrzeć do biur Microtechu. Tam strażnik skontaktuje się z panem Jonesem, który wprowadzi ich do hightech biura, potem do kliniki i odzyska dane i wypłaci 3500e$ gotówką szmalu.Staty zrób se sam!!!! |