Poprzednia strona Następna strona
     

Forum
 

Zaskakujący, najliczniejszy naród świata

Autor: Mike "Vendeta" Tarnowski

wiat, z dużym "przymrużeniem" oka, potraktował chiński program kosmiczny ogłoszony w 1999 roku. Tym bardziej, że ich główna rakieta "Długi Marsz 2E" co i raz wybuchała na niebie czerwono-żółtymi fajerwerkami. Chińczycy nie ukrywają, że przedłużyło to całość planowanych misji, ale zapewniają, że już niedługo ma się to zmienić. Kierujący chińskim programem badań Księżyca Ouyang Ziyuan oświadczył w wywiadzie dla znanego pekińskiego dziennika, że głównym celem podzielonego na 3 etapy nowego programu jest założenie chińskiej bazy księżycowej i eksploatacja rzadkich złóż minerałów.

  • Pierwszy etap to wysłanie na Srebrny Glob specjalnego satelity a następnie załogowy lot.
  • Drugim stworzenie na księżycowym gruncie kosmicznego laboratorium.
  • Trzecim założenie księżycowej bazy, o strukturze podobnej do tych istniejących na biegunach Ziemi

    Nim jednak to się stanie Chińczycy planują zbudowanie bazy orbitalnej, która będzie obsługiwana przez wahadłowiec. Wahadłowiec, którego Chińczycy nie mają, ale mogą od niedawna kupić od Rosjan, bowiem borykające się z problemami finansowymi mocarstwo jest gotowe sprzedać 'Buran'a - jedyny rosyjski prom kosmiczny.

    Natomiast chiński program wysłania człowieka w kosmos, jest bardzo zaawansowany i wygląda na to, że może doczekać się realizacji nawet w tym roku. Oficjalnie obowiązuje termin - nie późniejszy niż koniec 2005 roku. Wygląda jednak na to, że program "ostatnio" mocno przyspieszył i kilkunastu chińskich pilotów szkoli się w rosyjskich ośrodkach kosmicznych. Podjęto już decyzję, którzy, jako pierwsi Chińczycy, polecą na okołoziemską orbitę.

    Ambitny program Chińczyków z pewnością spowoduje "pewną nerwowość" kongresmenów w Kapitolu, gdy głosować będą za przyznaniem ogromnych kwot pieniędzy na planowaną w okolicach 2018-2020 roku misję marsjańską. Istnieje bowiem dosyć realne założenie, że "najliczniejszy naród świata" może już wtedy dysponować stacją, z której wysłanie czegokolwiek na Marsa, może być kilkunasto albo kilkudziesięcio razy tańsze. Żeby podbić Księżyc potrzebna jest stacja kosmiczna, i jak na razie w tej dziedzinie liderem są Amerykanie i społeczność międzynarodowa. Żeby podbić inne planety i księżyce Układu Słonecznego potrzebna jest baza księżycowa, która jako przetwórnia zgromadzanych tam minerałów i metali (istnieje uzasadnione podejrzenie, że Księżyc ukrywa pod powierzchnią skupiska minerałów rodzimych) umożliwi wytwarzanie paliw rakietowych, elektronicznych podzespołów i układów (wielokrotnie bardziej niezawodnych ze względu na niemal doskonałą próżnię na powierzchni). Jest jeszcze jeden powód. Misje Apollo wróciły z ważącymi około 380kg próbkami księżycowego gruntu. Laboratoria określiły zawartość wielu z nich i odkryły, że zawierają one dużą ilość tlenku tytanu (Ti02). Zakładając jego powszechność, można by z niego wytwarzać tlen. Produktem niejako ubocznym byłby tytan, który ze względu na swoją niezwykłe właściwości (duża wytrzymałość, lekkość) mógłby być spawany w warunkach księżycowych (w atmosferze jest to niemożliwe, bo natychmiast powstaje tlenek tytanu - jako jedyni technologię spawania tytanu w atmosferze mają Rosjanie i używają jej międzyinnymi w kontrukcji tytanowych kadłubów swoich okrętów podwodnych - technologia ta opiera się podobno na argonie, ktory tworzy pęcherz nieaktywnego gazu wokół spawanego miejsca uniemożliwiając jego utlenianie, jest to technologia istotnie droga i mająca spore wymagania co do warunków technicznych).

    Wnioski jakie się z tego nasuwają nie są zbyt wesołe. Jeśli kontreakcja świata zachodniego na program Chińczyków nie będzie zbyt szybka to za kilkanaście lat Mao będzie machać do nas z Księżyca, a kilka lat później z Marsa, głośno krzycząc w radiu - ALE Z WAS FRAJERZY!.

    Artykuł powstał na podstawie informacji International Press oraz Gazety Wyborczej.



    Powrot