|
  |   |   |
|
Mów mi Enryu, Ratowniczy SmokuAutor: Mike "Vendeta" Tarnowski
praktycznym wykorzystywaniem robotów nie było dotąd problemów i nigdy nie będzie. Przecież od lat montują one samochody, mikroczipy, wykonują z pomocą ludzi skomplikowane operacje. Sądzi się, że w ciągu kilku bądź kilkunastu lat pojawią się w każdym gospodarstwie jako autonomiczne odkurzacze oraz domowe maskotki. Tymczasem sukcesom tychże urządzeń, towarzyszą również pionierskie klęski. Amerykańskie wojsko, a dokładnie oddział badawczy DARPA, całkiem niedawno rozpisał konkurs na zrobotyzowany pojazd wojskowy, który miał samodzielnie przejechać 400km w ciagu 24h. Okazało się, że współczesne komputery są zbyt wolne by mogły przeanalizować sytuację na drodze i to już przy prędkości 40km/h, w efekcie czego żaden z pojazdów-robotów nie pokonał nawet ósmej części dystansu, a zwycięzca konkursu - zrobotyzowany Hummer, po niefortunnym zderzeniu doszczętnie spłonął. Roboty rosną w siłę i to dosłownie! Są coraz większe i silniejsze. Myli się ten, kto powie, że są pokraczne i niemrawe - najbardziej zaawansowany technologicznie robot produkcji Hondy jest tak zwinny, że może grać w piłkę! Japończycy znajdują dla nich nowe niebezpieczne zajęcia. Co powiecie na Hiper Zrobotyzowanego Ratownika? Brzmi śmiesznie, choć idea jest naprawdę szlachetna! Robot dysponujący wzmocnionymi hydraulicznie ramionami, zdecydowanie szybciej uwolni człowieka zakleszczonego w rozbitym samochodzie, sprawniej odwali gruzowisko po trzęsieniu ziemi. Z tą myślą firma TMSUK, stworzyła T-52 "Enryu" (z jap. "ratowniczy smok"). Zdalnie kierowany przez człowieka z kokpitu bądź zdalnie jest niesamowicie toporny zarówno w użyciu jak i w wyglądzie. Jest jednak pierwszym robotem, który może pomóc ludziom na terenach dotkniętych klęskami żywiołowymi. Składa się z kilku prostych systemów, które od zwykłego buldożera wyróżniają potężne hydrauliczne ramiona, zdolne do podniesienia blisko pół tony, każda. Ważące niespełna 5 ton i mierzące 3.5 metra urządzenie, jest wciąż dopracowywane w kooperacji z Uniwersytetem w Kyoto, jak również Departamentem Straży Pożarnej w Kitakyushu i Japońskim Instytutem Badań Pożarów oraz Klęsk Żywiołowych w Tokyo. Już pod koniec 2004 ma trafić do produkcji i w końcu odbiorców na terenie Japonii. |