|
  |   |   |
|
IdoruAutor: Mateusz "Matys" Bonecki
"Idoru" to między innymi rozległa i przesycona wizjonerskimi dociekaniami panorama rynku informacyjnego, który kształtuje rzeczywistość. Główna bohaterka, Chia McKenzie, wydelegowana przez oddział fanów Lo/Rez z Seattle do Tokio, gdzie kluby muzyczne giną równie prędko, jak się pojawiają i gdzie neonowy blask wdziera się dokładnie wszędzie. Chia ma zdobyć informacje na temat domniemanego ślubu ich idola Reza z nie istniejącą w rzeczywistym świecie idoru, królową wirtualnych światów, Rei Toei. Powieść tryska wariacką dynamiką. Wszystko dzieje się szybko i bardzo płynnie. U Gibsona nie ma tym razem zatrzęsienia lokacji - wszystko dzieje się w Tokio, a bohaterowie komunikują się z kilkoma miejscami za granicą jedynie przez sieć. Fabuła jest liniowa i mało zagmatwana. Gibson skupił się raczej na opisywaniu zależności pomiędzy człowiekiem, światem i informacją. Przedstawia czytelnikowi pokolenie wirtualnych paparazzich szpiegujących gwiazdy mediów poprzez komputerowe sieci; każe otrzeć się nam o zdarzenia udowadniające, że informację nie istniejącą materialnie idzie sfałszować i ukryć, a mimo wszystko nadal ta informacja jest odzwierciedleniem rzeczywistości, a Gibson podsumował to wszystko pogrzebem żyjącego nadal idola nastolatek - Reza. Może się wydawać, że Gibson doszedł do wniosku, że w przyszłości zatracone zostanie poczucie tego co jest pierwsze. Czy pierwsze było zdarzenie opisane potem w komputerze, czy może w komputerze opisano przyszłość? Liniowa fabuła powieści nie jest zagmatwana, ale nie jest banalna. Gibson wrzucił w wir akcji rosyjskie siły mafijno-rządowe; Chię McKenzie powiązał za pomocą przemycanego towaru z przemytniczką Maryalice; przemycany towar okazał się zaś nanoasemblerem zakazanym w eksporcie, który w dodatku skradziono Rezowi (a co więcej był on wyznaniem miłości przeznaczonym dla idoru - Rei Toei). Fabuła nagle "przytyła", zaczęła trzymać w napięciu, ale mimo tego nie zmusiła czytelnika do większego wysiłku intelektualnego. Świat nie przypomina już Ciągu, ale jest kontynuacją świata ze "Światła Wirtualnego". Gibson skupia się nieco na opisywaniu kultury tego świata (ale już nie w takim stopniu jak w "Świetle Wirtualnym") - na przykład Sekta Nowej Logiki uważa, że koniec świata nastąpi, gdy łączna masa ludzkiej tkanki nerwowej osiągnie pewną konkretną wielkość. "Idoru" to barwny "esej" o informacji i jej wpływie na ludzi i otaczającą ich rzeczywistość. Oprócz tego zgrabnie i konsekwentnie wytycza ściężkę, którą w najbliższym czasie podążać będzie ludzkość. Coś jak pierwszy przystanek w drodze do przyszłości. Oczywiście wszystko to według Williama Gibsona. Wizjonera lub proroka - jak kto woli...
|