Poprzednia strona Następna strona
     

Forum
 

Kawały w konwencji Cyberpunku


twierdziliśmy, że życie bez uśmiechu jest gówno warte. A szczególnie w cyberpunku... Zatem przesyłajcie jeśli macie kawały w tej konwencji :) żywcem wzięte z programów rozrywkowych roku 2020.

1. Jednostka specjalna Arasaki przeprowadza ostateczny test umiejętności swoich wychowanków. Test ten polega na tym, że komisja daje każdemu zdającemu pistolet z pięcioma kulami i każe zabić wszystko co znajduje się w małym pokoiku, tuż obok. W pokoiku natomiast znajduje się siedząca na krześle kobieta, ale oczywiście egzaminujący nie informują o tym swoich podopiecznych... I tak wchodzi pierwszy uczeń-agent , otrzymuje pistolet, na oczach komisji wprowadza pierwsza kulę i go odbezpiecza. Żołnierskim, długim krokiem wchodzi do pomieszczenia, po chwili wychodzi ze spuszczoną głową mówiąc :

- Nie, nie ja się do tego nie nadaję...

Wchodzi drugi i podobnie jak pierwszy z pistoletem wchodzi do pomieszczenia... Po chwili wychodzi, kręcąc głową :

- Nie mogę tego zrobić...

Trzeci bierze pistolet wchodzi do środka, rozlega się pięć szybkich strzałów. Po chwili słychać jakieś odgłosy szarpaniny. Po niecałej minucie wychodzi człowiek, nieco z poszarpanym mundurem mówiąc :

- Kurczę, czemuście nie powiedzieli, że to ślepaki??? Gdyby nie to krzesło, na którym siedziała to bym jej nie utłukł...

vendeta1@poczta.onet.pl

2. Trzy największe agencje ochrony : Arasaka, Militech oraz SovOil sprzeczali się która jest z nich najlepsza. Kłótnia była tak poważna, że nie było innego wyjścia i zorganizowano specjalny konkurs oraz komisję, która miała go nadzorować. Zadanie było proste każda z agencji wypuszczona na pustynię miała sprowadzić wielbłąda. I tak rozległ się gong rozpoczęcia konkursu i agenci rozbiegli się po pustyni.

Po pierwszej godzinie pojawili się agenci Arasaki ciągnący wielbłądzice. Miał być niby wielbłąd ale honor agencji został uratowany.

Po dwóch godzinach pojawiają się agenci Militechu, którzy złapali 2 wielbłądy ale honor agencji został uratowany.

Natomiast Rusków jak nie było tak nie ma. Zmierzchało gdy nagle jeden z obserwatorów krzyknął pokazując odległy horyzont :

- Tam są!!!

Ludzie złapali za lornetki a ci co mieli włączyli cybernetyczne zoom`y w oczach. I......

Ujrzeli grupe SovOilu ciągnącą strasznie sponiewieranego słonia. Obcięta trąba, urwane uszy, rany od ognia na skórze...

Gdy Ruscy dotarli do obozu ludzie zaczęli się pukać w głowy.

- Co wyście przywieźli - przecie to słoń!!!!

A przestraszony słoń szybko powiedział : - Nieeeee..... Nieeeeeeee.......Ja jestem wielbłądem....

vendeta1@poczta.onet.pl



Powrot