Poprzednia strona Następna strona
     

Forum
 

The Matrix : Revolutions

Autor: Mike "Vendeta" Tarnowski

tało się. Trzecia odsłona Matrix`a zgodnie z zapowiedziami twórców ścięła polską widownię z nóg. Jednak wbrew oczekiwaniom producentów, przygniotła ludzi miernotą, fatalną grą aktorską i beznadziejnym scenariuszem. Jeśli uważacie, że to za ostra krytyka - nie czytajcie dalej. Dalej będzie tylko gorzej. Po pierwsze, film zrywa z konwencją poprzednich i nie ma elementów cyberpunkowego kina. Tak jak pierwszy Matrix, miał ich kilkanaście, drugi miał ich parę, tak trzeci - Revolutions ma zaledwie dwie sceny! Mówiąc to, myślę tutaj o sadomasochistycznym barze odwiedzonym przez ekipę anty-Matrix`ową oraz scenie zapętlenia Neo na stacji Metra. Zgodnie z zapowiedziami, bracia Wachowscy pokazali nam iście bohaterską walkę Syjonu z nieogarniętymi wzrokiem i umysłem nacierającymi siłami Matrix`a, zaprzęgając informatyków i speców od grafiki komputerowej zamiast dobrych scenarzystów. Walka jest tak patetyczna, że gdy zobaczyłem biegających z wózeczkami cywilów przeładowywujących wielkokalibrową broń obrońców, wybuchnąłem gromkim śmiechem - tak żałosnego pomysłu nie widziałem w żadnym filmie. Przy okazji bohaterskiej walki, nie mogło zabraknąć głównego bohatera - Neo, którego wyraz uczuć do fantastycznej Carrie-Anne Moss (w Matrixie koszmarnie umężczyźnionej, a w rzeczywistości naprawdę ładnej babki) przypomina argentyńską operę mydlaną w wykonaniu najgorszej hollywoodzkiej aktorskiej pary. Wątek miłosny, którego w kasowej produkcji zabraknąć nie mogło, jest równie sztuczny co moja zmywarka. Zamiast łez w oczach czułem, nieodpartą chęć wyjścia z seansu i pójścia na piwo, by nie uznać tego dnia za kompletnie zmarnowany. Myślę, że widownia siedziała wraz ze mną tylko dlatego, by zobaczyć koniec Matrix`a, a więc to co tak naprawdę przyciągało ludzi i zmusiło ich do przyjścia po raz trzeci do kina. I tu znów zaskoczenie. Zamiast fantastycznego pomysłu, producenci wrzucili 40 milionów dolarów, w walkę Neo przypominającą kreskówkę DragonBall!

Wszyscy mówią, "idźcie i obejrzyjcie ten film, zobaczycie jak Matrix zmieni kino". A ja wam mówię - by zobaczyć jedynie efekty specjalne (czyt. ciężką pracę grafików kompterowych) nie trzeba robić kinowego filmu. Można tylko żałować, że braciom Wachowskim udało się zarobić na pierwszym Matrix`ie na tyle dużo by zrobić kolejne dwie części. Bo tylko ta pierwsza mająca posmak nowości, była naj- naj- naj- najlepszą z całej tej trylogii.

Post Scriptum : Panowie Wachowscy, wasze "efekty" możecie sobie w *dupę* wsadzić. Oddajcie moje pieniądze!

Neo: Keanu Reeves
Morfeusz: Laurence Fishbourne
Trinity: Carrie-Anne Moss
Naobe: Jada Pinkett-Smith
Agent Smith: Hugo Weaving
Reżyseria: Andy i Larry Wachowski
Scenariusz: Andy i Larry Wachowski
Muzyka: Don Davies
Zdjęcia: Bill Pope
Produkcja: Joel Silver


Zdjęcia z Filmu :





Powrot