|
  |   |   |
|
AvalonAutor: Mike "Vendeta" Tarnowski
valon. Miejsce, na które według legend przybywały dusze zmarłych bohaterów. W bliskiej przyszłości gra wojenna, od której nie ma odwrotu. Nałóg jest zbyt silny. Dla wielu gra, tak jak dla Ash i jej dawnej grupy "Wizard", jest sposobem na życie. Ludzie wpięci w sieć w lokalach o wątpliwej renomie nie kojarzą jej z samotną wojowniczką, która bije kolejne granice punktowe, przechodzi najtrudniejsze misje i zbiera największe żniwo ofiar. Ofiar, które czasem wracają z pola bitew do szpitali z nieodwracalnymi uszkodzeniami mózgu. Ash (Małgorzata Foremniak) pędząc życie samotnika, której jedynym towarzyszem życia jest pies, ma jeden cel - dostać się do klasy A - najbardziej elitarnej grupy zawodników w świecie "Avalonu". Droga o tyle niełatwa, że nie ma wskazówek jak do niej trafić. Stare wspomnienia o grupie "Wizard" wracają wraz z osobą Stunnera, zwiadowcy starej grupy. Przynosi Ash nienajlepsze wieści, lider grupy - Murphy wpadł w stan śmierci mózgowej. On też szukał drogi do klasy A i zapłacił najwyższą cenę. Stunner opowiada, że ostateczna rozgrywka jest na polu bitwy "Special A". Jest ono o tyle ciekawe, że nie da się rozłączyć i nie da się w żaden sposób uniknąć ewentualnej śmierci mózgowej. A do klasy A można się dostać tylko po zastrzeleniu "Ghosta", ducha w postaci dziewczynki o smutnych oczach. Niespodziewanie pojawia się tajemniczy Bishop, który jest nie tylko graczem konkurującym z Ash, ale i... Odniosłem wrażenie, że gra aktorów jest niechlujna, choć to może nie być ich wina. Mamoru Oshii nie kręcił dotychczas filmów fabularnych. Nie miał kontaktu z żywymi aktorami i moim zdaniem nie sprawdził się w tej roli. Zresztą występujący w filmie świadomi byli tego, że to co mówią będzie dubbingowane. Owszem, ale nie w Polsce! Muzyka Kenji Kawai stoi na wysokim poziomie. Jednak temu artyście wystarczy wiadro gwoździ i będzie z tego jakiś klimatyczny utwór. Finał filmu jest niezrozumiały jak narzecze swahili a wątki w filmie ciężkie jak piec hutniczy. Jednak, jednej rzeczy nie mogę zaprzeczyć. Film trafia w sedno. Od trzech lat gram w strzelanki na sieci. Widząc Ash widzę siebię. Zanurzam się w sieci zakładając słuchawki i "podkręcając" na czas gry grafikę w komputerze. Tak jak i ona dążę do perfekcji. Marzę o wejściu do ekstraklasy, do pierwszej ligi. Dotychczas nie zastanawiałem się jakim kosztem. Dotychczas nie liczyłem, że wykonuje średnio 15 tysięcy zabójstw rocznie. I wiecie co? Po namyśle, dobrze mi z tym... I tu pytanie : powinniście się bać mnie czy ja siebie?
|