Poprzednia strona Następna strona
     

Forum
 

Szóstka

Autor: Mike "Vendeta" Tarnowski

ztery męskie sylwetki ubrane w czarne niepołyskliwe stroje zatrzymały się na rogu szerokiego na ponad trzy metry korytarza. Ciężka broń trzymana w silnych dłoniach mówiła wprost, że nie przyszli tu na spacer. Mogły o tym świadczyć również ciężkie, półtwarde kamizelki antybalistyczne oraz zapewniające pełną ochronę głowy hełmy nylonowe. W oczy rzucały się nasunięte na twarze kominiarki oraz wyraźne napisy na rękawach oraz plecach - CyberSzwadron.

Wewnętrzny interkom chrząknął.

- "Szóstka" jaka jest sytuacja?

- Weszliśmy niezauważeni. Próbujemy zająć pozycję do ataku w punkcie "Alfa".

Nie musieli używać strun głosowych by przekazywać meldunki. Nie musieli otwierać drzwi by zobaczyć czy ktoś jest w środku. Nie bali się bólu oraz pocisków. A była to zasługa tylko niewielkiej części wszczepionych w ciało cybertechnologii. Dawała im ona choć cień szansy w starciu z przeciwnikiem dla którego "krawędź" była już tylko mglistym wspomnieniem.

- Korytarz czysty.

Cienie skulonych postaci w niezmąconej ciszy zaczęły przesuwać się w kierunku oświetlonej sali.

* * *


zóstka" oczywiście miał imię oraz nazwisko, ale używał ich tylko w wyjątkowych sytuacjach. No dobrze, w zasadzie nie było nikogo, kto mówiłby do niego po imieniu. Być może za wyjątkiem tego upierdliwego psychologa, który po dziś dzień twierdzi, że tworzenie oddziału "cyborgów" do niszczenia innych "zadrutowanych" było poronionym pomysłem. Również rodzina "Szóstki" nigdy nie zaakceptowała jego decyzji o wstąpieniu do tej Specjalnej Grupy, o jeszcze bardziej wyjątkowym charakterze. Nie rozumieli, że musi wymienić żywą tkankę na płytki z tytanu wszczepiane pod skórę, że musi zrezygnować z wiotkich mięśni na korzyść hydraulicznych wzmocnień, które pozwolą mu nieść trzydziestokilogramowy M110 kaliber 12.7mm w jednym ręku i strzelać pełną serią w biegu, bez używania niezwykle kłopotliwego trójnogu. Najtrudniej było mu rozstać się z twarzą. Płyta z nawęglanej stali pomimo, że idealnie dopasowana nigdy jej niezastąpi. Niegdyś klął na zarost i codzienne golenie. Teraz jakby mu tego brakowało. Powie o tym psychologowi, no i Szefowi Technicznemu. Tak, jemu przede wszystkim...

* * *


arzące się świetlówki mdło oświetlały pomieszczenie. Z planów budynku oraz instalacji, którą każdy z "zespołu" miał, dosłownie, w głowie, wynikało, że było to niegdyś pomieszczenie służące ochronie za centralę. Teraz przypominało wnętrze klatki agresywnego drapieżnika, którego siłą próbowano odciągnąć, po dwu tygodniowej wegetariańskiej diecie, od konsupcji jeszcze oddychającej kolacji.

- Majorze, melduję, że nie znaleźliśmy ani jednego żywego pracownika - oznajmił "Szóstka".

- Dobra, zajmijcie się swoją robotą. - padło natychmiast po drugiej stronie interkomu.

- Czy "Trójka" i "Piątka" jesteście na pozycjach?

- Tu "Trójka", przygotowałem "Królewnę Śnieżkę" i nie widzę celu w zasięgu sensorów.

- Tu "Piątka", jestem po drugiej stronie, nie widzę celów.

"Szóstce" od razu poprawił się nastrój. "Królewna" będąca w rzeczywistości potężnym przeciwpojazdowym samopowtarzalnym działkiem kaliber 20mm zawsze gwarantowała znaczące wsparcie, nawet przeciwko najbardziej "zadrutowanym"...

- Ruszamy do pokoi personelu. Jazda.

"Szóstka" z pobieżnego oglądu resztek tego co zostało z ochrony oraz ze zniszczeń dokonanych przez różnego kalibru pociski, mógł autorytatywnie potwierdzić, że ich obecni przeciwnicy są dobrze wyszkoleni oraz uzbrojeni, no i na pewno zcybernetyzowani...

- Tu "Trójka" zauważyłem jakiś ruch, dwa pokoje obok na ścianie zewnętrznej...

- Sprawdzamy, osłaniaj nas.

"Szóstka" pokazał, że on zostanie przy wejściu a pozostali mają wkroczyć do pomieszczenia i wyeliminować cel.

Kucnął, opierając kolbę karabinu. Wycelował w korytarz. Chwilę potem usłyszał potężne uderzenie, dwa strzały i towarzyszące mu dwa mokre "pluśnięcia".

- Tu "Dwójka", gość zdję...

Wzmacniacz dźwięków "Szóstki" wyłapał coś niezwykle niepokojącego. Komputer wyłuskał z szumów tła dźwięk i zidentyfikował go jako repetowanie broni. "Szóstka" odwrócił się.

- Uwaga, drugi...

Terkot broni maszynowej, zagłuszył jego myśli. Zadziałały za to ćwiczone od lat instynkty. Próba przetoczenia się i uniknięcia choć części strzałów prawie się udała. Ryzykowny manewr skończył się na ścianie. Źle ją ocenił, okazała się nieco solidniejsza niż się spodziewał i nie zdołał się przebić do sąsiedniego pokoju. Dało mu to troszkę czasu na dokładniejsze przyjrzenie się przeciwnikowi, a w zasadzie groźnie wyglądającej broni, pomimo, że nadawała się na półkę z antykami. Belgijski FN Minimi rozstawiony na dwójnogu w centrali wypluwał kolejne kilogramy pocisków i łusek. "Szóstka" wycelował w strzelca i pociągnął dwa razy za spust. Pociski BMG rozryły martwe ciało leżące na konsoli i przebiły komplet krzeseł. "Szóstka" wziął poprawkę na cel. Przeciwnik był jednak szybszy. Kilkanaście przeciwpancernych pocisków przebiło kamizelkę i pancerz podskórny. Normalnie, "już by nie żył". Teraz leżał na ziemi. Komputer i Edytor Bólu informował go, że jego rozległe obrażenia i stan wykluczają dalszą walkę - centralny układ sterowania serwomotorami oraz hydrauliką został uszkodzony. Działała mu jedynie ręka oraz głowa.

"Zawsze mogło być, gorzej" - pomyślał "Szóstka"...

* * *


trzelec poprawił Minimi i znów puścił krótka serię w broczący płynem hydraulicznym i krwią "odwłok cyborga"...

* * *


ym razem Edytor Bólu zapalił się na czerwono. Śmiertelne obrażenia! Oko oraz korpus zniszczone, lekki wstrząs mózgu i wyciek płynu mózgowego.

"Cholera!" - "Szóstka" przestraszył się nie na żarty...

* * *


zwórka" gdy zobaczył rozczłonkowanego dowódcę, zbliżył się do krawędzi drzwi i wystawił rękę z bronią na zewnątrz. Wyświetlacz na oku pokazał wroga. Z krótkiej serii trafiły dwa pociski, oba w plecy. Nie zrobiło to na nim większego wrażenia. Jego odpowiedzią było kilkanaście pocisków, które dosłownie rozerwały na strzępy mechaniczną dłoń "Czwórki".

Funkcjonariusz wycofał kikut...

- Kurwa... Tu "Czwórka" straciliśmy "Szóstkę" a ja dłoń! "Trójka" wal do celu!

- Nie widzę go...

- Dwanaście metrów od nas, na wysokość podłogi!

- To są grube ściany...

- Wal!!!

* * *


zóstka" w drugim cyberoku nie stracił ostrości widzenia. Zdał sobie sprawę, że byćm oże będzie miał co opowiadać na komendzie, więc uważnie obserwował całe widowisko. Gdy pociski 20mm zaczęły przebijać ścianę, z satysfakcją zauważył, że pomimo chybienia stalowe trzpienie wyrzucają kawały cegieł ze ściany rażąc przeciwnika odłamkami. "Szóstka" nagle coś sobie uświadomił. Interkom wewnętrzny jeszcze działał.

- Tu "Szóstka", "Trójka" wal trochę niżej... O dziesięć centymetrów...

* * *


dział w budynku spojrzał po sobie. Przecież to niemożliwe... Utkwili wzrok we "wraku cyborga"...

* * *


zóstka" ucieszył się gdy zobaczył, że dwa pociski rozrywają przeciwnika, jednak "Trójka" nie przestawał strzelać...

"Dobry chłopak" - pomyślał.

Tymczasem "Szóstka" spojrzał na wyświetlacz na oku. Ciśnienie krwi w mózgu, zanikało. Mózg zaczynał się oziębiać.

- Cholera, jest niedobrze... Chyba umieram... Wiecie co, to zabawne uczucie... Widzę tunel i światło... Niesamowite, oni mieli rację...

Warszawa 8.06.2001r.

Powrot