Poprzednia strona Następna strona
     

Forum
 

Bestia

Autor: "DUO666"

apończyk o melancholijnym spojrzeniu klęczał przy oknie obejmując brodę i policzki rękami, opierając łokcie na niewysokim parapecie ogromnego okna w jego 'apartamencie' na dwunastym piętrze archaicznego budynku mieszkalnego. Neonowe miasto świeciło bladą aurą pod czarnym niebem. Jedyne co słyszał to szum ulicy, albo raczej ulic wolnego miasta. Hiraki obejrzał się za siebie. W pokoju było ciemno. Tylko jeden mały blady ekran jego laptopa tlił się w kącie pokoju. Podszedł do konsoli i popatrzał na leżącą obok opaskę z trodami. Z nudów postanowił włamać się do jakiegoś serwera. Nie zdarzało mu się to często. Hiraki zajmował się na co dzień pisaniem różnego rodzaju softu. Założył opaskę i pokój zniknął zastąpiony otaczającymi go teraz blokami informacji w różnych odcieniach czerwieni. Teraz adres. Odruchowo spróbował zamknąć oczy. Przeszukał szybko swoją pamięć jak dysk komputera. Po chwili w jego głowie pojawił się napis. Jak wielki szyld. 14GROUP. Była to nazwa upadającej firmy produkującej gry. Już po chwili Hiraki przeniósł się przez całe galaktyki skupisk informacji do konkretnego miejsca. Znalazł się przed bursztynowym sześcianem. Niestaranny lód ledwo chronił ukrytych w środku projektów nie wypuszczonych jeszcze na rynek gier. Po zbadaniu całego żółtobrązowego muru z lekkim zaskoczeniem odkrył w nim dziurę. Jak odkruszony gips otwór prowadził do środka. Jakby ktoś zapomniał zamknąć drzwi. Wszedł. Kilka brył świeciło pastelowymi kolorami. Tylko jedna, gdzieś z brzegu, była całkiem czarna. Jak ubita cegła, niedokończony projekt gry przyciągną do siebie Hirakiego. "Ten", powiedział i wpisując kilka komend przeniósł go w mgnieniu oka na swój dysk. Nic. Żadnej reakcji obronnej. Rozbawiony łatwością zadania Hiraki wyszedł i wyłączył się. Siedział nadal przed maszyną. Na ekranie widniała teraz czarna bryła w jego przestrzeni roboczej. Japończyk przeciągną się. Z uśmiechem i lekkim rumieńcem na twarzy wszedł z powrotem. Obszedł niewielką bryłę przyglądając się jej uważnie. Dotknięciem ręki wywołał na czarnej powierzchni falę. Włożył rękę głębiej. Poczuł na niej dziwny chłód. Nagle czerń wygięła się i wchłonęła go do środka. Czół teraz chłód całą powierzchnią jego odwzorowanego w każdym szczególe cybernetycznego ciała. Oszołomiony stwierdził po chwili, że znajduje się w środku gry. Dziwnej gry... Widział labirynt. Ściany zbudowane były z identycznych, gładkich jak kryształ cegieł. Podłoga i sufit były matowo czarne. Rozejrzał się. Co jest? - zapytał. Spróbował wyjść. Nie udało się. Wyglądało na to że musi zagrać. Na twarz znowu pojawił się uśmiech. Brwi miał jednak podniesione. Bez dłuższego namysłu udał się przed siebie. Szedł... Szedł... Co jakiś czas na ścianach widniały bezkształtne, czerwone plamy. Chyba miały przypominać krew. Wyglądały jednak bardziej jak kleksy czerwonego atramentu. Szedł dalej. Po przejściu kilku kolejnych zakrętów usłyszał zbliżający się, trudny do określenia dźwięk. Zza zakrętu przed nim wyłoniła się czarna sfera. Zatrzymała się kilka metrów - o ile ta jednostka miary może być w ogóle użyta w cyberprzestrzeni - od niego i błysnęła tworząc jasną falę światła, która zmusiła go do odwrócenia wzroku. Kiedy odwrócił się z powrotem kula zmieniał kształt. Pierwsze w sylwetkę człowieka. Jednak po chwili z jego pleców wyrosły skrzydła, a na twarzy pojawiły czerwone oczy. Nie wiedział czy to jego przeciwnik przed którym ma uciekać, czy coś innego. Uczucie strachu zaczynało jednak narastać. Kiedy transformacja sfery zakończyła się, przed Hirakim stało coś, co określiłby tylko jednym słowem. Demon. Bestia z otchłani. Postać przemówiła. Nie miała ust ani niczego co by je przypominało. Głos po prostu się niósł nie wiadomo skąd i odbijał echem od ścian.

- Za-bić... - słowa, czy raczej dwie sylaby wywołały u japończyka skok adrenaliny. No, to teraz się dopiero rzeźnia zacznie, pomyślał rozpoznając ten typ gry. W jego prawej ręce pojawiła się broń. Równiutko spiłowany do długości piętnastu centymetrów obrzyn. Jak na jakiejś starej strzelance. Demon unosząc się nad ziemią pochylił się do przodu i rozkładając skrzydła sunął w jego kierunku. Hiraki nie zdążając się nawet skrzywić rzucił się do ucieczki. Co dziwne, zakręty wydawały się układać w inny sposób niż wcześniej. Jakby każda część labiryntu zmieniała się po jej przejściu. Hiraki biegnąc obrócił wzrok do tyłu. Demon był tuż za nim. Już miał wycelować i strzelić za siebie. Jednak gdyby to zrobił siła odrzutu najprawdopodobniej wyłamała by mu rękę, co było by raczej bolesne, nawet tu - w matrycy. Po minięciu kolejnego zakrętu wbiegł do sali. W nieskończoność ciągły się tam dwa rzędy szerokich kolumn o kwadratowym przekroju. Schował się za jedną z nich i wychylając wycelował. Nacisnął spust. Siła odepchnęła go tak, że uderzył plecami o kolumnę za nim. Zimny słup miał gładką powierzchnię, jakby był zbudowany z marmuru. Demon obrywając kilkoma odłamkami zatrzymał się. W jego czarnym ciele pojawiło się kilka dziur. Po chwili jednak otwory zasklepiły się. Cholera, co to ma być?!. Odskoczył w bok i zaczął biec dalej w głąb wydającej się nie mieć końca sali, czy raczej szerszego tunelu. Demon zaczynał go doganiać. Hiraki zatrzymał się ponownie i tym razem z mniejszej odległości stworzył kolejne dziury w czarnej masie. Stwór zdążył jednak zaatakować. Wbił swoją zakończoną szponami rękę w bok japończyka przygważdżając go do kolumny. Z rany polała się krew. Nie taka jaką widział na ścianach. Prawdziwa. Do tego ból. Hiraki zaczynał nie być pewny czy wyjdzie z tej 'gry' cały. Mimo to nadal się nie poddawał. Opierając się o marmur kopnął demona, co dało mu kolejne kilka sekund na ucieczkę. Biegnąc wreszcie dostrzegł drugi koniec tunelu. Nie było tam żadnego wyjścia, jednak pod ścianą leżał jakiś błyszczący przedmiot. Dobiegł i podniósł z ziemi miecz - katanę. Wyrzucając obrzyna odwrócił się.

- No chodź. - na jego twarzy widniał teraz uśmiech połączony z grymasem. Ból przebitego, lewego ramienia był bardzo realistyczny. Jednak prawa ręka nadal była sprawna. To musiało wystarczyć. Demon zbliżył się, aby zadać kolejny cios. Hiraki zaatakował srebrną kataną obcinając jedną rękę potworowi. Ten spróbował jeszcze zaatakować drugą. Hiraki zrobił unik i pchnął przebijając demona. Jego ciało zabłysło płonącą czerwienią i wyparowało. Słychać było jeszcze przenikliwy ryk. Hiraki upadł i stracił przytomność. Kiedy się obudził widział przez okno pokoju jasne niebo. Świt.

- Ch.. cholera... - mówił podnosząc się z ziemi. - powinni lepiej chronić ten syf...



Powrot